To był słoneczny i ciepły dzień. Czesia od rana miała dobry humor. Z uśmiechem powitała rodziców. Pogłaskała kotka. Potem zjadła bez marudzenia śniadanie. I wtedy zadzwonił telefon. To był Bruno. Chłopiec zaproponował Czesi spacer po lesie.
Spotkali się przed domem Czesi i ruszyli do pobliskiego lasu. Znali go bardzo dobrze. Tu bawili się w podchody, tu jeździli na rowerach, tu urządzali wyścigi. Ale tego dnia słońce tak pięknie oświetlało korony drzew, że Czesia i Bruno wciąż patrzyli w górę. I wtedy zobaczyli gniazdo, a w nim dużego ptaka. Zmrużyli oczy, bo tańczące promienie słońca utrudniały obserwację. To było siedlisko bociana czarnego! Ukryli się za pniem dębu i patrzyli. W gnieździe siedział dorosły ptak i 3 pisklęta. Za chwilę przyleciał drugi ptak z pożywieniem dla rodziny. Po obfitym posiłku bociany odpoczywały.
Czesia i Bruno poszli do szałasu. To ich baza. Posiedzieli, porozmawiali. Wracali już do domu, gdy zobaczyli małego bocianka. Chodził po lesie i tak śmiesznie podskakiwał, próbował machać skrzydłami, ale jedno wciąż opadało na ziemię.
- Zobacz Bruno, on wypadł z gniazda!
- A może uczył się latać?
- Musimy mu pomóc, ale jak?
- Zadzwonię do leśniczego.
- A ja do mamy, że nie wrócę na obiad. Przecież musimy przypilnować, aby pisklę było całe i zdrowe.
Minęła godzina. Leśniczy przyjechał ze znajomym ornitologiem. Ostrożnie obejrzeli małego bocianka, miał złamane skrzydło. Leśniczy podziękował dzieciom za rozsądne i odpowiedzialne zachowanie. Potem włożyli pisklątko do klatki i zawieźli do weterynarza. Bocianek spędził w klinice dla zwierząt dwa tygodnie. Skrzydło pięknie się zrosło i mógł nim machać. Trzeba odwieźć ptaka do bocianiej rodziny. Włożyli go do gniazda, gdy nie było w nim rodziców. Leśniczy wspólnie z ornitologiem ustalili, że konieczna jest obserwacja. Czy bocianek nauczy się latać? Czy bociany zaakceptują własne dziecko po tak długiej nieobecności? Leśniczy zadzwonił do Czesi.
Czesia i Bruno natychmiast pojawili się w lesie. Wszyscy przyglądali się, jak bociania rodzina cieszy się z powrotu dziecka.
- Teraz musimy obserwować gniazdo, bo zostało niewiele czasu na naukę latania - powiedział leśniczy.
- Wyznaczymy dyżury - krzyknęła Czesia.
- Ale po co? - zapytał Bruno. - Przecież wystarczy zamontować kamerę na tamtym dębie. Będziemy widzieli wszystko!
- To świetny pomysł. Zadzwonię do naszego informatyka - powiedział leśniczy.
Nagrania okazały się doskonałe. Wszystkie dzieci mogły poznać życie i zwyczaje bociana czarnego. A Czesia i Bruno byli szczególnie dumni. I od tej pory pilnowali, żeby w lesie nikt nie hałasował. Przyroda kryje w sobie wiele tajemnic. Chcesz je poznać? Wybierz się na spacer do lasu z lornetką i miej szeroko otwarte oczy i uszy.
Spotkali się przed domem Czesi i ruszyli do pobliskiego lasu. Znali go bardzo dobrze. Tu bawili się w podchody, tu jeździli na rowerach, tu urządzali wyścigi. Ale tego dnia słońce tak pięknie oświetlało korony drzew, że Czesia i Bruno wciąż patrzyli w górę. I wtedy zobaczyli gniazdo, a w nim dużego ptaka. Zmrużyli oczy, bo tańczące promienie słońca utrudniały obserwację. To było siedlisko bociana czarnego! Ukryli się za pniem dębu i patrzyli. W gnieździe siedział dorosły ptak i 3 pisklęta. Za chwilę przyleciał drugi ptak z pożywieniem dla rodziny. Po obfitym posiłku bociany odpoczywały.
Czesia i Bruno poszli do szałasu. To ich baza. Posiedzieli, porozmawiali. Wracali już do domu, gdy zobaczyli małego bocianka. Chodził po lesie i tak śmiesznie podskakiwał, próbował machać skrzydłami, ale jedno wciąż opadało na ziemię.
- Zobacz Bruno, on wypadł z gniazda!
- A może uczył się latać?
- Musimy mu pomóc, ale jak?
- Zadzwonię do leśniczego.
- A ja do mamy, że nie wrócę na obiad. Przecież musimy przypilnować, aby pisklę było całe i zdrowe.
Minęła godzina. Leśniczy przyjechał ze znajomym ornitologiem. Ostrożnie obejrzeli małego bocianka, miał złamane skrzydło. Leśniczy podziękował dzieciom za rozsądne i odpowiedzialne zachowanie. Potem włożyli pisklątko do klatki i zawieźli do weterynarza. Bocianek spędził w klinice dla zwierząt dwa tygodnie. Skrzydło pięknie się zrosło i mógł nim machać. Trzeba odwieźć ptaka do bocianiej rodziny. Włożyli go do gniazda, gdy nie było w nim rodziców. Leśniczy wspólnie z ornitologiem ustalili, że konieczna jest obserwacja. Czy bocianek nauczy się latać? Czy bociany zaakceptują własne dziecko po tak długiej nieobecności? Leśniczy zadzwonił do Czesi.
Czesia i Bruno natychmiast pojawili się w lesie. Wszyscy przyglądali się, jak bociania rodzina cieszy się z powrotu dziecka.
- Teraz musimy obserwować gniazdo, bo zostało niewiele czasu na naukę latania - powiedział leśniczy.
- Wyznaczymy dyżury - krzyknęła Czesia.
- Ale po co? - zapytał Bruno. - Przecież wystarczy zamontować kamerę na tamtym dębie. Będziemy widzieli wszystko!
- To świetny pomysł. Zadzwonię do naszego informatyka - powiedział leśniczy.
Nagrania okazały się doskonałe. Wszystkie dzieci mogły poznać życie i zwyczaje bociana czarnego. A Czesia i Bruno byli szczególnie dumni. I od tej pory pilnowali, żeby w lesie nikt nie hałasował. Przyroda kryje w sobie wiele tajemnic. Chcesz je poznać? Wybierz się na spacer do lasu z lornetką i miej szeroko otwarte oczy i uszy.
Napisali i zilustrowali uczniowie klasy 4c w roku szkolnym 2018/2019
Opowiadanie do publikacji przekazała p. Regina Suwała