Przejdź do głównej zawartości

Być rodzicem i nie skonać

 Jakiś czas temu kupiłam do biblioteki książkę Toma Hodgkinsona pt. BYĆ RODZICEM I NIE SKONAĆ. Rodzicielstwo na luzie. Był to jeden z pierwszych zakupów do biblioteczki dla rodzica i wychowawcy, która zawiera min. poradniki dla rodziców, książki wspomagające naukę w domu, książki z zakresu biblioterapii, psychologii,  nauki czytania w domu itp.

Właściwie od razu po wpisaniu jej do katalogu zabrałam się do czytania. Początkowo skłonił mnie do tego tytuł książki, prowokacyjny, intrygujący. Bo czyż w naszych czasach nie cierpimy na dolegliwość przewrażliwienia na punkcie rzekomego bezpieczeństwa jakie powinniśmy zapewnić swoim dzieciom w dzień i w nocy - czyli bez przerwy mieć je na oku, trzymać za rękę, niemal wiązać sznurem do własnej nogi, żeby sobie coś przypadkiem nie zrobiły? Czy aby nie za bardzo pod pozorem zapewnienia im tegoż bezpieczeństwa, nie pozbawiamy ich zdolności do podejmowania własnych decyzji, do twórczego i odpowiedzialnego życia i nie wiążemy sobie samym tego przytoczonego przeze mnie sznura nie do nogi, tylko do szyi? 

I nie zwiodłam się. Autor z poczuciem humoru, dystansem do własnego rodzicielstwa, opowiada o podstawowych zasadach wychowania, opartego na rozsądku, roztropnym i dyskretnym czuwaniu nad rozwojem swoich dzieci, zachęcaniu do podejmowania ryzyka (w ramach tegoż zdrowego rozsądku), stwarzaniu okazji do podejmowania własnych decyzji, które uczą odwagi i samodzielności, przygotowują nasze dzieci do pełnego, twórczego, konstruktywnego życia. Tom Hodgkinson udowadnia, że wcale nie trzeba zapełniać dzieciom czasu od rana do wieczora, żeby wychować je na szczęśliwych i samodzielnych ludzi. Trzeba tylko dać im święty spokój i dużo przestrzeni. Autor zachęca rodziców do stwarzania okazji dzieciom, żeby w domu podejmowały własne działania na rzecz całej rodziny. Przestrzega przed ogłupiającymi programami telewizyjnymi, jakoby pozwalającymi spędzać czas w gronie rodzinnym, a w rzeczywistości pogłębiających niezrozumienie, smutek i samotność naszych dzieci. Możemy przecież to odnieść obecnie także do panoszących się wszędzie urządzeń cyfrowych, które w założeniu miały nas zbliżać do siebie, a w rzeczywistości wpływają na coraz większe podziały, nieporozumienia i oddalanie się od siebie rodziców i dzieci, zajmując centrum naszego zainteresowania kolorowymi wyświetlaczami, przypomnieniami, newsletterami, zakupami w sieci.... Tracimy to, co najważniejsze w rodzinie - autentycznie wspólne spędzanie czasu, wspólne rozmowy, wspólne zajęcia, wypady za miasto, wspólne długie spożywanie posiłków. A w zamian otrzymujemy, na własne życzenie, spędzanie czasu obok siebie, w coraz większym oddaleniu i obojętności. Autor wspomina o tych zagrożeniach także.

Autor pisze także o alternatywnych formach edukacji i o tym, dlaczego warto jak najczęściej przebywać z przyjaciółmi, śmiać się i po prostu cieszyć się życiem, zamiast zamartwiać się kolejnymi problemami. Swoje poglądy popiera autorytetami. Nawiązuje do Locke'a, Rousseau i Lawrence'a, których poglądy na wychowanie okazują się zaskakująco aktualne. Przytacza też anegdoty z własnego życia rodzinnego, przez co dla mnie jest bardzo autentyczny i szczery.

Zaciekawiły mnie także poglądy autora na naukę dzieci w domu. Może jego niechęć do zinstytucjonalizowanej nauki szkolnej wynika z tego, że wychował się w kulturze anglosaskiej, przesiąkniętej w przeszłości purytańskimi, surowymi zasadami... w każdym razie jego uwagi na temat zalet domowego uczenia dzieci także wydały mi się cenne, chociażby w kontekście wspierania swojego dziecka w nauce.

Szczerze polecam książkę wszystkim rodzicom i wychowawcom. Książka pisana jest lekkim stylem.  Łatwo przyswajamy sobie, wydawało by się, trudne zagadnienia pedagogiki i psychologii wychowania. Czyta się ją niemal jednym tchem, tym bardziej, że duże poczucie humoru autora, udziela się czytelnikowi. 

/Katarzyna Krasowska, 2020/


------------------------------

Zachęcam rodziców do wypożyczania książek z naszej biblioteki. Posiadamy wiele poradników dla rodziców i wychowawców. Zgodnie z regulaminem biblioteki szkolnej, rodzic może pożyczyć dla siebie 2 książki na konto swojego dziecka. Serdecznie zapraszam!