Ola, Tomek i Paweł byli przyjaciółmi. Chodzili do tej samej szkoły. Każdy z nich miał po 13 lat, a znali się już od pierwszej klasy. Ola była szczupłą, niską osobą, miała ciemno-brązowe włosy i niebieskie oczy. Jej pies nazywał się Budyń, był rasy golden retriever i wszędzie jej towarzyszył. Tomek był wysokim blondynem. Zwykle chodził w bluzie z kapturem i w dżinsach. Paweł był niższy o parę centymetrów od Tomka. Miał bujną wyobraźnię i to zwykle on wszystko wymyślał i planował.
W dniu Halloween spotkali się w szkole rano i Paweł zaczął rozmowę:
- Hej! Mam świetny pomysł!
- Tak, a jaki? – zaciekawił się Tomek.
- Dzisiaj jest Halloween, co nie?
- Tak! – powiedzieli chórkiem Ola i Tomek.
- Możemy pójść do tej willi na końcu naszej ulicy.
- Mówisz o tej willi, w której straszy? – zapytała ze zdziwieniem Ola.
- Tak, ale chodźmy już na lekcję, bo zaraz będzie dzwonek.
W dniu Halloween spotkali się w szkole rano i Paweł zaczął rozmowę:
- Hej! Mam świetny pomysł!
- Tak, a jaki? – zaciekawił się Tomek.
- Dzisiaj jest Halloween, co nie?
- Tak! – powiedzieli chórkiem Ola i Tomek.
- Możemy pójść do tej willi na końcu naszej ulicy.
- Mówisz o tej willi, w której straszy? – zapytała ze zdziwieniem Ola.
- Tak, ale chodźmy już na lekcję, bo zaraz będzie dzwonek.
Po lekcjach poszli do domu Oli. Jej mama uszyła dla nich piękne kostiumy. Ponieważ do rozpoczęcia wieczornej zabawy było jeszcze trochę czasu, poszli na górę do pokoju dziewczynki. Po dwóch godzinach dzieci zaczęły się przebierać, a mama Oli założyła Budyniowi siodełko i uzdę dla psa. Chwilę później wszyscy z koszyczkami na cukierki, a Budyń z torebką na psie smakołyki przyczepioną do siodła, wyszli z domu. Obeszli wszystkie domy w okolicy, a później skierowali się do nawiedzonego domu. Przy bramie wejściowej zobaczyli, że w jednym z pomieszczeń świeci się światło:
- Czyli jednak ktoś tu mieszka – powiedział Tomek.
Na te słowa, jakby ten „ktoś” czytał im w myślach - światło zgasło.
- Może i tak, ale to na pewno nie jest człowiek – potwierdził Paweł.
Przeszli przez ogród. Stanęli obok drzwi i już mieli pukać, aż nagle drzwi się otworzyły! Zaskoczony Tomek podskoczył przestraszony, Paweł poczuł żołądek w gardle, a Oli zaczęło szybciej bić serce. Budyń zaskomlał cicho i schował się za Olę. W drzwiach nikogo jednak nie było.
- No trudno, ja wchodzę. Nie boję się! – powiedział Tomek.
Jak powiedział, tak zrobił. Reszta ruszyła za nim. Ale jak to w starych nawiedzonych domach bywa, były tam różne pułapki.
- UWAGA!!!! – krzyknął Paweł.
Wszyscy zrobili unik, spadające deski przeleciały obok. Dzieci odetchnęły z ulgą.
- Mało brakowało! – powiedziała Ola.
- Mam nadzieję, że nie ma tu więcej takich niespodzianek – odparł Tomek.
- Wątpię! – oznajmił Paweł.
- Może lepiej wracajmy – Ola chciała jak najszybciej wyjść z tego domu.
- Tak, ale drzwi… drzwi się zatrzasnęły! – zawołał Tomek.
- O nie, jak my teraz wrócimy? – Ola była coraz bardziej przestraszona.
- Spokojnie, pójdziemy tym korytarzem. Musi być tu tylne wyjście! – odparł Paweł.
Poszli wzdłuż korytarza. Budyń trzymał się blisko Oli. Zarówno on, jak i reszta, bali się niemiłosiernie. Po długim marszu w ciemności, wśród odgłosów skrzypienia, chrobotania i wycia, zobaczyli drzwi. Podbiegli do nich i próbowali je otworzyć, ale były zablokowane. Szarpali je przestraszeni, ale to nic nie dało. Na dodatek usłyszeli za sobą zbliżające się kroki… W końcu Paweł krzyknął „Sezamie otwórz się” i drzwi się otworzyły z wielkim trzaskiem. Przyjaciele wrzasnęli przerażeni, ale czym prędzej wybiegli na dwór. Popędzili do domów. Mieli na dziś dość wrażeń!
Gdy Ola wbiegła do domu, mama zauważyła, że córka jest przestraszona. Budyń też nie wyglądał na szczęśliwego.
- Co się stało?
- Powiedzmy, że miałam niezapomnianą przygodę halloweenową - mruknęła Ola.
- Czyli jednak ktoś tu mieszka – powiedział Tomek.
Na te słowa, jakby ten „ktoś” czytał im w myślach - światło zgasło.
- Może i tak, ale to na pewno nie jest człowiek – potwierdził Paweł.
Przeszli przez ogród. Stanęli obok drzwi i już mieli pukać, aż nagle drzwi się otworzyły! Zaskoczony Tomek podskoczył przestraszony, Paweł poczuł żołądek w gardle, a Oli zaczęło szybciej bić serce. Budyń zaskomlał cicho i schował się za Olę. W drzwiach nikogo jednak nie było.
- No trudno, ja wchodzę. Nie boję się! – powiedział Tomek.
Jak powiedział, tak zrobił. Reszta ruszyła za nim. Ale jak to w starych nawiedzonych domach bywa, były tam różne pułapki.
- UWAGA!!!! – krzyknął Paweł.
Wszyscy zrobili unik, spadające deski przeleciały obok. Dzieci odetchnęły z ulgą.
- Mało brakowało! – powiedziała Ola.
- Mam nadzieję, że nie ma tu więcej takich niespodzianek – odparł Tomek.
- Wątpię! – oznajmił Paweł.
- Może lepiej wracajmy – Ola chciała jak najszybciej wyjść z tego domu.
- Tak, ale drzwi… drzwi się zatrzasnęły! – zawołał Tomek.
- O nie, jak my teraz wrócimy? – Ola była coraz bardziej przestraszona.
- Spokojnie, pójdziemy tym korytarzem. Musi być tu tylne wyjście! – odparł Paweł.
Poszli wzdłuż korytarza. Budyń trzymał się blisko Oli. Zarówno on, jak i reszta, bali się niemiłosiernie. Po długim marszu w ciemności, wśród odgłosów skrzypienia, chrobotania i wycia, zobaczyli drzwi. Podbiegli do nich i próbowali je otworzyć, ale były zablokowane. Szarpali je przestraszeni, ale to nic nie dało. Na dodatek usłyszeli za sobą zbliżające się kroki… W końcu Paweł krzyknął „Sezamie otwórz się” i drzwi się otworzyły z wielkim trzaskiem. Przyjaciele wrzasnęli przerażeni, ale czym prędzej wybiegli na dwór. Popędzili do domów. Mieli na dziś dość wrażeń!
Gdy Ola wbiegła do domu, mama zauważyła, że córka jest przestraszona. Budyń też nie wyglądał na szczęśliwego.
- Co się stało?
- Powiedzmy, że miałam niezapomnianą przygodę halloweenową - mruknęła Ola.
Tekst: Hanna Gulczyńska, klasa 6B /2016/
Ilustracja: uczeń klasy 4, praca z archiwum pracowni plastycznej /2017/
Opowiadanie zostało opublikowane w 4. numerze gazety szkolnej w roku 2016