Przejdź do głównej zawartości

Na gigancie / Juliusz Buczyński

Filonka i Cypis

CZĘŚĆ I

Cześć, mam na imię Filonka, jestem kotem i nie mam ogonka. Mój kolega Cypis jest ode mnie o miesiąc starszy. Lubię Cypisa, choć często zachodzi mi za skórę. Dziś opowiem wam, jak wybrałam się na 6-dniową wyprawę po świecie.
Od jakiegoś czasu moi państwo zaczęli nas wypuszczać na dwór, a my zawsze wracaliśmy na posiłki. Pewnego dnia Cypis zaproponował, że pokaże mi dobre miejsce do wspinania się. Poprosiłam go o to, bo nigdy nie byłam tak daleko od domu. Szliśmy długo, chyba ze dwie godziny, ale było warto. Kiedy tylko to miejsce zobaczyłam, od razu wbiegłam na najbliższe drzewo i zapomniałam o zmęczeniu. Skakaliśmy po drzewach jak jakieś wiewiórki. Robiliśmy to przez cały dzień, z małymi przerwami na odpoczynek. Nagle usłyszeliśmy jakiś głośny dźwięk. Nie przejęliśmy się nim za bardzo. I to był błąd. Raptem spomiędzy drzew wyjechała jakaś wielka maszyna. Nie wiedzieliśmy co robić, więc zaczęliśmy w popłochu uciekać... 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Filonka

CZĘŚĆ II

Cześć, to znowu ja, Filonka, kotka bez ogonka. Dzisiaj mam zamiar dokończyć swoją opowieść o tym, jak wybrałam się na długą wycieczkę po świecie.

Biegłam szybko, nie oglądając się za siebie. Wiedziałam, że Cypis jest tuż koło mnie. Przebiegłam dobre kilkaset metrów, zanim się zatrzymałam, żeby odpocząć. I wtedy stała się rzecz straszna. Uświadomiłam sobie, że... NIE MA PRZY MNIE CYPISA! Zaczęłam go nawoływać, szukać, ale nikt nie odpowiadał. Wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze.

Postanowiłam wrócić do domu, ale uprzytomniłam sobie drugą straszną rzecz, nie znałam drogi do domu! Musiałam ją znaleźć, lecz najpierw znalazłam sobie nocleg, bo się ściemniało. Następne trzy dni poświęciłam na szukanie swojego domu. Trzeciego dnia głód doskwierał mi niewyobrażalnie. Dałabym cokolwiek, za pół chrupka. Na szczęście mój trud został wynagrodzony odnalazłam swoje domostwo pod wieczór i... ucieszyłam się bardzo, ponieważ okazało się iż przed domem, czekała na mnie miseczka z jedzeniem. Zaczęłam jeść łapczywie, kiedy walnął mnie z tyłu inny kot i powiedział „te, mała, daj mi też zjeść”. Co miałam zrobić, dałam mu trochę, lecz on pochłonął więcej niż przewidywałam. Dobrze, i tak nie mogłam więcej wcisnąć. Bałam się wejść do środka, więc poszłam spać na dworze.

Następnego dnia, z rana, przyszedł do mnie Cypis i zaczął namawiać do powrotu. Powiedziałam mu o moich zmartwieniach. Zaczął śmiać się ze mnie i powiedział, żebym nie była głupia, bo bardzo, bardzo martwią się o mnie i że mam szybko wracać. O to mi właśnie chodziło! Cały dzień zmarnowałam na przygotowanie się mentalnie do tej chwili. Wieczorem wreszcie wróciłam do domu. Takiego ciepłego przywitania, jeszcze nigdy nie doświadczyłam!

Tekst i zdjęcia: Juliusz Buczyński, klasa 6B /2016-2017/

Opowiadania ukazały się w gazecie szkolnej A W TYM SĘK  Nr 4/2016 i Nr 1/2017