Przejdź do głównej zawartości

Tajemnica starego zegara / Maja Mochocka


Podczas zabawy w chowanego u babci schowałam się w starym zegarze. Jak się później okazało, był to wehikuł czasu. Przez przypadek przeniósł mnie do Renesansu. Gdy z niego wyszłam, miałam na sobie długą, dziwną szatę. Okazało się,
że jestem we Florencji, obok zamku nad rzeką Arno. Niechcący w dodatku wpadłam na pana z brodą. Od razu go poznałam, to był Leonardo da Vinci! Uczyliśmy się o nim na lekcjach historii. Przeprosiłam go bardzo uprzejmie za to, że tak na niego wpadłam. Nie mogłam się powstrzymać i okazałam głośno swój zachwyt na jego widok. Rozbawiło to go bardzo. Pan da Vinci okazał się być miłym człowiekiem z poczuciem humoru, lubiącym dzieci, ponieważ od razu zaprosił mnie
do swojej pracowni i pokazał swoje obrazy! Były tam wszystkie, które uwielbiałam oglądać w albumach: Mona Lisa 1, Św. Anna Samotrzeć 2, Jan Chrzciciel3. Pokazał mi także swoje szkice anatomiczne. Byłam pełna podziwu dla jego wielkiego talentu. Co raz wyrażałam swój zachwyt nad jego umiejętnościami. Wtedy opowiedział mi, jak uczył się techniki malowania we Florencji. Spytałam go o Damę z łasiczką, która obecnie wisi w Muzeum Narodowym w Krakowie, więc opowiedział mi, jak ją malował i jeszcze o Ostatniej Wieczerzy 4 z Mediolanu, jak postanowił zastosować eksperymentalną technologię malowania do tego fresku. Ku mojemu zdziwieniu dowiedziałam się od niego także, że projektował studnie, kanały, machiny wojenne, rowery i łodzie podwodne. Przeprowadzał także sekcje zwłok, żeby poznać budowę ludzkiego ciała. W rysunku i malarstwie najbardziej interesował go naturalny wygląd rzeczy, ruch, światłocień i perspektywa. Zdradził mi, że z sympatii
do zwierząt jest wegetarianinem.
Byłam zachwycona jego opowieścią o swoim życiu i pracy, ale niestety musiałam wrócić do domu.
Teraz marzę, by pojechać do Paryża i obejrzeć Monę Lisę w Luwrze.

Tekst:Maja Mochocka, klasa 5 /2017/
Ilustracja: Marta Bednarczyk, klasa 6B /2017/


Opowiadanie zostało opublikowane w gazecie szkolnej A W TYM SĘK...  Nr 3/2017