Przejdź do głównej zawartości

Uwięziona w sieci / Oliwia Gromek


Pewnego razu po szkole, kiedy byłam już w domu i miałam odrobione lekcje, wpadłam na genialny pomysł. Postanowiłam pograć na komputerze przez jakąś godzinkę. Zapytałam mamę czy mogę skorzystać z komputera. Zgodziła się. Zasiadłam wygodnie przy swoim biurku i uruchomiłam komputer. Włożyłam płytę i zaczęłam grać w grę.

Po pół godziny usłyszałam brzęczenie i lekkie postukiwanie, spojrzałam na telefon, który leżał obok mnie. Na ekranie pojawiła się godzina 17:00. Nagle przypomniało mi się, że zaczęłam grać o 16:00, czyli minęła już godzina. Według ustaleń miałam już wyłączyć komputer i wziąć się za czytanie książki. Jednak gra, w którą grałam tak mnie wciągnęła, że nie mogłam oderwać się od monitora. Więc nie zwracając uwagi na godzinę, ani na ustalony czas. Wróciłam do gry. Wtem znów usłyszałam taki sam dźwięk jak wcześniej! Z tym, usłyszałam dzwonienie dzwoneczków, a później delikatne szmery. Wyciągnęłam rękę po telefon, a tu nagle zgasło światło w moim pokoju. Z tego wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa i poczułam wiatr we włosach. Zastanawiałam się skąd mógł wiać, jeżeli okna w pokoju były zamknięte. Nagle wszystko ustało, zapaliło się światło i miałam nadzieje zobaczyć swoje biurko i fotel, na którym siedziałam, ale zamiast tego zobaczyłam pustą przestrzeń.

Okropnie się przestraszyłam. Uszczypnęłam się chyba ze 3 razy, by sprawdzić, czy z tego wszystkiego nie zemdlałam. Gdy uświadomiłam sobie, że to wszystko dzieje się w rzeczywistości, usiadłam by przemyśleć, co mam robić dalej. Postanowiłam pójść jak najdalej przed siebie. Tak też zrobiłam. Na początku szłam szybko z nadzieją, że niedługo zobaczę coś, dzięki czemu będę mogła się tond wydostać. Potem zwolniłam tępo i przestałam myśleć o jakimkolwiek ratunku. Nagle zobaczyłam w oddali jakąś postać. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam biec. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam moją mamę. Nie rozumiałam, co ona tu robi. Dopiero potem zauważyłam, że patrzę na nią przez szybę, co oznaczało, że zostałam uwięziona w komputerze! Teraz wszystko zrobiło się jasne!

Postanowiłam wydostać się z tej maszyny. Na początek miałam zamiar dojść do jakiejś ikony. Próbowałam przez chwilę skupić się na jednej rzeczy. Jeżeli przede mną szklana szyba komputera, to za mną musiał znajdować się pulpit. Podążyłam, więc w stronę tła z palmami i delfinami, które zobaczyłam dopiero teraz. Nie myślałam, że droga z szyby komputera do pulpitu okaże się taka długa, więc na początek zaczęłam biec jak najszybciej. Po niedługim czasie zmęczyłam się i zaczęłam biec truchtem. To też długo nie trwało. Zaraz znów powróciłam do marszu. Gdy wreszcie dotarłam do upragnionego celu, zobaczyłam mnóstwo kolorowych kwadracików. Domyśliłam się, że są to ikony, których długo szukałam. Przybliżyłam się do kwadracika z narysowanym pędzelkiem. Z informatyki zapamiętałam, że ten program nazywa się „ Paint.” Stanęłam na nim i wszystko wokół mnie zawirowało. O rany! Znalazłam się w tym programie! Wzięłam z narzędzi głównych pędzel i chciałam nim coś narysować, ale wyrwał mi się z rąk i uciekł. Nagle wszystkie inne przybory do rysowania i malowania zeskoczyły na mnie. Na szczęście jakimś cudem uniknęłam przygniecenia. Wszystkie rzeczy skakały, biegały i wariowały. Nagle podeszła do mnie gumka do ścierania i zaczęła mnie wąchać po nodze jak pies. Zawirowała w kółko i dała znak żebym usiadła jej na grzbiecie. Zrobiłam jak prosiła, a ona poniosła mnie w gorę. Ucieszyłam się z myśli, że ta gumka chce mi pomóc. Naleciałam na krzyżyk i wyszłam z „Painta.” Postanowiłam polecieć do ikony, za pomocą, której mogłabym wyłączyć komputer. Lecz nagle moja myszka zaczęła nerwowo ruszać pyszczkiem. Zaczęła kręcić się w kółko, spadać w dół i wzlatywać w gorę. Nagle zrzuciła mnie na pulpit i wylądowała obok mnie. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą małego pomarańczowo-czerwonego stworka, który zaczął się śmiać. Zapytałam:
-Kim jesteś dziwna istoto?
-Jestem wirusem komputerowym i nazywam się Trojan.-Odpowiedział stworek chrapliwym głosem.
-Nie wiesz może, czemu moja mała, kochana gumka zaczęła szaleć?
-Wiem i to bardzo dobrze. Zaczarowałem twoją gumkę.- Odpowiedział rozbawiony wirus
-Co? To pewnie przez ciebie zacinają mi się programy w komputerze!
-Możliwe.- Wybuchnął śmiechem Trojan.
Byłam zła na wirusa i postanowiłam dać mu nauczkę. Chciałam go złapać, ale on ciągle wymigiwał się. Uciekał tak szybko, że nie mogłam za nim nadążyć. Wsiadłam, więc na gumkę i zaczęłam gonić Trojana.

Na szczęście gumka czuła się już bardzo dobrze i nie była już pod władaniem czaru wirusa i mogłam lecieć normalnie. Dogoniłam intruza i złapałam go! Lecieliśmy tak do momentu, aż zbliżyłam się do ikony o nazwie „kosz”, gdzie wyrzuciłam tego paskudnego intruza. Nareszcie miałam spokój. Jednak nie był to koniec moich zmartwień. Musiałam przecież jakoś wydostać się tego komputera. Usiadłam na pasku, który znalazłam na pulpicie i pomyślałam sobie, że wolałabym poczytać teraz książkę niż siedzieć tu. Nagle poczułam ból głowy a we włosach wiatr, tak jak wtedy, gdy wciągnęło mnie tu. Zaczęło mi wirować w głowie. Nagle wszystko ustało, znalazłam się w swoim pokoju. Siedziałam przy biurku na fotelu z głową na klawiaturze. Nie mogłam wyrazić swojej radości! Pobiegłam na dół i przytuliłam się do mamy. Ona odwzajemniła to uczucie z lekkim zakłopotaniem. Wróciłam na górę, wyłączyłam komputer i zaczęłam czytać książkę. Postanowiłam, że w przyszłości będę przestrzegać czasu korzystania z urządzeń elektronicznych. Postanowiłam też zainstalować program, który będzie chronił mój komputer przed wirusami takimi jak Trojan. Była to dla mnie niezwykła przygoda, która nauczyła mnie wielu do tond nieznanych mi wartości i problemów, na które odpowiedzi bardzo mi się przydadzą w życiu.

Tekst: Oliwia Gromek, kl. 6A /2017/
Ilustracja: Oliwier Ziemiński, kl 4B /2017/

Opowiadanie ukazało się w gazecie szkolnej A W TYM SĘK. ..Nr1/2017