Przejdź do głównej zawartości

Niebieskie ogniki / Malina Baszta



Część 1

Kiedy Asia obudziła się, nie wiedzieć czemu czuła się... Starsza? Mądrzejsza? Sięgnęła po telefon leżący przy łóżku i szybko sprawdziła datę i godzinę. 8:15, 24 maja 2019 roku. Urodziny. Jej chuda sylwetka, zielone oczy, jasnobrązowe włosy i piegi miały już 12 lat i czuły się z tym dobrze. Z kuchni dobiegały odgłosy śniadania- szczękanie sztućców, gwizdanie starodawnego czajnika, odkładanie talerzy do zlewu i donośny głos jej taty Marcina. Dzisiaj miała dzień wolny od szkoły, ponieważ wszystkie nauczycielki, z którymi miała poważne lekcje, czyli matematyka, geografia, biologia i język angielski zachorowały. Nagle, nie wiadomo czemu poczuła wielką potrzebę wyjścia na dwór, dosłownie słyszała głos w jej głowie nakazujący jej to zrobić. Ubrała się, zeszła do kuchni, uśmiechnęła się do mamy Ani, taty Marcina
i brata Błażeja, a potem wzięła sobie kromkę chleba, posmarowała ją masłem i wzięła kubek z jej ulubioną herbatą, czyli zwykłą czarną z cytryną, miodem i goździkami.       

Kiedy usiadła przy stole i wyjrzała za okno, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Za oknem, tuż nad poziomem trawy, znajdował się niebieski ognik, niczym w baśniach. W momencie, kiedy Asia zobaczyła dziwne zjawisko, jeszcze bardziej zapragnęła wyjść na dwór. Przeprosiła rodzinę i wybiegła za drzwi, by za chwilę znaleźć się tuż przy tajemniczym obiekcie. Kilka kroków za nim znajdował się drugi ognik, a następnie trzeci. Po przejściu tak kilku kilometrów znalazła się na wielkim, pustym polu. No, niezupełnie pustym. Na jego środku znajdował się dziwny portal. Dziewczyna nie zastanawiała się, czy wróci, kiedy wróci, ile czasu tam będzie, gdzie będzie, co na to jej rodzina. Po prostu weszła.
---------------------------------------------------
Gdy wyszła po drugiej stronie, dobre parę sekund stała i zastanawiała się, gdzie jest. Patrzył się na nią  chłop. Miał lnianą koszulę związaną w pasie sznurem i spodnie, które miały niektóre dziewczyny w jej szkole. Były białe z szerokimi nogawkami. Asia od razu zrozumiała, że jest kompletnie w innej epoce.
  -Przepraszam, który mamy rok?- Zagadnęła go. -Kto rządzi krajem? Gdzie jestem?
Człowiek zmarszczył brwi, beknął i odchrząknął.
  -Panienko, cóż jest rok? Od narodzenia Chrystusa 1139 wiosen minęło, dzielnicą naszą Henryk Sandomierski włada, a w Polsce jesteśmy.
  -Okej, Mogłabym zobaczyć się z... Hmm... Królem?- Spytała dziewczynka, przez co napotkała zdziwione spojrzenie mężczyzny.
  -Królem? Nie, panienko, Henryk jest i będzie tylko księciem. A co do spotkania...

Rozmowę przerwał im turkot kół karocy, przejeżdżającej obok nich. Była śliczna. Drewniana, pomalowana na złoto i purpurę, ciągnięta przez czwórkę białych koni. Mimo, że Asia nie pochodziła z tamtejszych czasów, wiedziała, że wielcy władcy przyjeżdżający do ubogich wiosek to nieczęsty widok. Zdziwienie okazało się jeszcze większe, kiedy pojazd zatrzymał się obok nich. Mężczyzna stojący obok niej chyba zemdlał, a tymczasem z karocy wysiadł bogato ubrany człowiek. Był średniego wzrostu, miał gęstą brodę i duży nos. Był raczej chudy. Zlustrował dziewczynę wzrokiem i uśmiechnął się szeroko.
  -Właśnie takiej niewiasty szukałem. Chodź ze mną!

Asia wsiadła do karocy i ruszyli. Jechali dość długo. Henryk opowiadał jej, że jego ojciec Bolesław Krzywousty przed swoją śmiercią w 1138 roku napisał testament,
w którym podzielił Polskę między swoich czterech synów. Kawałek kraju miał dostać także piąty syn króla, jednak władca nie wiedział, że gdy umierał, jego żona spodziewała się potomka. Mówił też, że chciałby kiedyś wziąć udział w wyprawie krzyżowej, lub innej podróży ze swoim bratem, Bolesławem Kędzierzawym. Dziewczyna z lekcji historii wiedziała, że za parę lat uda mu się zrealizować to marzenie. Pamiętała również, że za piętnaście lat wyjedzie z polskimi rycerzami, by bronić Jerozolimy. Podobno Henryk spędzi tam rok, a później powróci w pełni chwały.

Gdy dojechali do zamku, Asi wydał się on ogromny.
  -Witaj w domu! Twoja komnata znajduje się we wschodniej...- Mówił książę, ale Asia go nie słuchała. Za plecami Henryka zauważyła błękitny ognik- taki sam, jak w jej czasach. Przeprosiła mężczyznę i pobiegła do światła. Tym razem portal znalazła o wiele szybciej, niż za pierwszym razem, bo już po kilku krokach. Tym razem miał on inną barwę niż wcześniej- wtedy był fioletowy, a teraz jasnozielony. Weszła w niego bez wahania...

Część 2

Kiedy wyszła z przejścia, niewiele się zmieniło. Jednak tym razem znalazła się znacznie bliżej zamku, ponieważ widziała już go na horyzoncie. Zaczęła iść w jego stronę. Okazał się być bliżej niż myślała- przeszła około dwóch kilometrów i już stała przed bramą. Nie wiadomo czemu, ale strażników nie było, a wrota były otwarte na oścież. Przeszła przez nie nieśmiało. Już w połowie dziedzińca dało się słyszeć krzyki ze środka zamku.
 
-NIE WYJDĘ ZA NIEGO! Michalino, on wygląda jak niedźwiedź! Nie myje się! Nawet nie umie mówić! Poza tym mieszka daleko, aż na Litwie, nie zna naszych zwyczajów! - Krzyczał dziewczęcy, bardzo młody i delikatny głos. Asia zatrzymała się na chwilę- głos brzmiał, jakby to czternastolatka mówiła o wyjściu za mąż.
  -Ależ pani, to, że jest pani Królem Polski, nie znaczy że może pani dyskutować. Możemy powiedzieć Janowi, aby, gdy Jagiełło przybędzie w nasze strony, szpiegował go pod prysznicem.
Ten głos należał do dorosłej, starszej kobiety.

Gdy Asia weszła do zamku, nikt nie zwracał na nią uwagi.  Dwórki, lokaje, kucharze i masa innych osób po prostu przemykali obok niej, jakby była duchem. Podeszła do komnaty, do której drzwi były uchylone i dobiegały z niej te same głosy, które słyszała na dziedzińcu. Kiedy weszła, jej oczom ukazała się dziewczynka niewiele starsza od niej, ubrana we fioletową suknię, oraz starsza, pulchna kobieta w błękitnej sukience i fartuchu. Dziewczynka stojąca bokiem do Asi obróciła się przodem i otworzyła usta ze zdziwienia.
  -A jednak! Wiedziałam, że niebiosa objawią się nam i ześlą kogoś takiego jak ty! Witaj, jam król Jadwiga i muszę poślubić o wiele wiosen starszego Jagiełłę z Księstwa Litewskiego, a ponoć szpetny on jak niedźwiedź!
  -Jagiełło?- Pomyślała Asia.-Przecież miałam o nim na historii! Chyba był całkiem przystojny!
  -Na pewno nie jest taki zły- Powiedziała już na głos- Poza tym, nawet jeśli jest taki, to jeśli nie umie mówić, to nigdy nie powie o tobie złego słowa. Jeśli nie zna naszych zwyczajów, to będzie się uczył i będziesz czuła się od niego lepsza. Jego minusy to plusy dla ciebie.
Jadwiga uśmiechnęła się.
  -Naprawdę tak myślisz?- Spytała się nieśmiało.
  -Oczywiście!- z uśmiechem odpowiedziała Asia.-A tak swoją drogą, czemu jesteś królem, a nie królową?
  -Długa historia... Ogólnie mój ojciec, Ludwik Węgierski, nie pozostawił po sobie męskiego potomka, a musiał umieścić kogoś na tronie, więc tak oto jestem królem.
  -Ciekawe! Jeszcze jedno pytanie, mianowicie: w którym roku jestem, znaczy ile wiosen minęło od narodzenia Chrystusa?
-Minęło 1385 wiosen, zima nadchodzi. Za dwa tygodnie za Jagiełłę wychodzę, przez co unia polsko- litewska w Krewie podpisana zostanie, Jagiełło chrześcijaństwo przyjmie wraz z jego państwem i imię Władysław będzie mu dane. Teraz chodźmy na ucztę, albowiem głód ja odczuwam.

Gdy Jadwiga, Michalina i Asia szły na dół do wielkiej sali, gdzie miała odbyć się uczta, w połowie drogi dwunastolatka zobaczyła ognik. Był tuż za oknem! Prędko wybiegła z budynku, ponieważ bardzo chciała wrócić do domu. Niemal biegła za płomykami. Portal był tuż za rogiem! Dziewczyna skądś wiedziała, że tym razem wróci do swoich czasów, więc z rozpędu wskoczyła do przejścia.

---------------------------------------------------
Wyszła dokładnie w tym samym miejscu, z którego rozpoczęła swoją przygodę, czyli na pustym polu. Pobiegła do domu, i kiedy opowiedziała rodzinie o jej przygodzie, oni nawet nie zauważyli tego, że zniknęła. Mama powiedziała jej, że nie było jej tylko parę minut, więc pomyślała, że Asia poszła do sklepu.

KONIEC

Tekst: Malina Baszta, klasa 6B /2019/
Ilustracja: Daniel Kowalski, klasa 5 /praca archiwalna/

Opowiadanie zostało opublikowane w gazecie szkolnej SĘK:  nr 4/2019 - część 1, nr 1/2020 - część 2