Siema, nazywam się Stasiek, a to są moi przyjaciele: Klara i Julek. Jesteśmy nowymi uczniami klasy 4a w Szkole pod Dębem. Nasza szkoła ma trzy piętra, piwnice i strych. Na parterze jest duża stołówka, całkiem spory basen i sala gimnastyczna. Na pierwszym piętrze jest część szkolna a na drugim część licealna. Naszym wychowawcą i dyrektorem jest Piotr Gruszka. Nazywamy go tak, ponieważ ma nos jak gruszka.
Uważamy że w szkole dzieje się “coś nie halo”, ale o tym opowiem wam później...
Niedługo będzie HALLOWEEN i dlatego szkoła zaczyna przybierać pomarańczowy kolor, na ścianach pojawiają się trupie czaszki i sztuczna krew. A dzisiaj po lekcjach idziemy do Julka na nocowanie.
Później…
-Pora spać - powiedziała mama Julka
- Okej - odpowiedziała Klara i poszliśmy do łóżek.
Kiedy się obudziliśmy Julek nas spytał czy śniło nam się, że…Ale o tym później....
Po śniadaniu poszliśmy do szkoły, skończyły się lekcje, wszyscy oprócz nas poszli do domu bo kiedy my chcieliśmy pójść do domu stało się coś strasznego…
SZKOŁA SIĘ ZAMKNĘŁA!
Byliśmy mega wystraszeni tym, że jest HALLOWEEN, a przecież w tej szkole jest “coś nie halo”. Na podłodze była rozlana krew. Okazało się, że Julek zdeptał worek ze sztuczną krwią. Po tym zdarzeniu usłyszeliśmy dziwne warczenie i zniekształcone słowa takie jak: GEERR SXHINGGSSS NNOOOCH OĆĆĆ
Udaliśmy się w stronę tego dźwięku i okazało się, że nauczyciel od chemii robił coś dziwnego, a właściwie to próbował ożywić dynię i miał w ręku coś, co przypominało strzykawkę.
- Zwiewamy - powiedział Stachu.
- Nie - odpowiedział Julek.
- Zwariowałeś? Uciekamy! - Klara się zezłościła.
Ale było już za późno, Julek podszedł bliżej. Nauczyciel spojrzał na niego i wskazał na nas palcem. Dynia zaczęła do nas powoli podchodzić. Szła coraz szybciej, szybciej i Klara krzyknęła….
- SPADAMY!
- Okej - Powiedział biegnąc Julek.
Schowaliśmy się do małego schowka i zauważyliśmy w nim małą klapkę. Otworzyliśmy ją i zobaczyliśmy w środku książkę na małej wklęsłej półce. Wzięliśmy ją i otworzyliśmy, a to co tam było napisane naprawdę nas wystraszyło:
Nazywam się Tomasz Markowski i napisałem to, ponieważ w tej szkole dzieje się coś naprawdę złego. Nauczyciele kazali mi pójść do gabinetu dyrektora, ale ja wiedziałem co się wtedy stanie, więc natychmiast uciekłem. Chcieli mnie zabić, ponieważ za dużo wiedziałem. Jeśli to czytasz, to znaczy, że mnie zabili! Ale zanim to zrobili wbiegłem tutaj i schowałem ten dziennik. Pa.
- Ej tu są jakieś schody!-powiedział Julek.
- No, to schodzimy?- zapytała Klara.
- Jasne tylko szybko i weźmy ten dziennik.
- Okej - powiedział Julek i szybko zszedł po schodach.
Gdy weszliśmy do ciemnego pomieszczenia, zobaczyliśmy...
Ciąg dalszy nastąpi!