Pierwsza lekcja w poniedziałek to najgorsze co może być. Ta pani od matematyki tak przynudza. Po chwili czuje, jak opadają mi powieki. Nie Patrycja, nie możesz spać, myślę. Sen wygrywa, zasypiam. Otworzyłam oczy, rozejrzałam się dookoła i zorientowałam, że nie jestem już w klasie do matematyki. Spojrzałam w górę i zobaczyłam nad sobą chłopca. Wpatrywał się we mnie z zaskoczoną miną. Miał może z sześć, siedem lat, ubrany był w bogato zdobione szaty.
Gdy już miałam otworzyć usta, on zapytał:
- Kim jesteś?
Spojrzałam na niego jak na ducha, po czym się odezwałam:
- A ty kim?
Chłopiec spojrzał na mnie z oburzeniem.
- Jestem księciem- odpowiedział z wyższością. - Mam na imię Zygmunt August.
-Aha - wyjąkałam.
To chyba faktycznie był Zygmunt, tylko w wersji dziecięcej. Przypominał tego, którego mieliśmy w podręczniku.
- Ja mam na imię Patrycja - przedstawiłam się po chwili.
-Dlaczego leżysz? - zapytał Zygmunt.
Spojrzałam na niego i uświadomiłam sobie, że leżę na ziemi. Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Zauważyłam renesansowy Wawel. Przyjrzałam się mu i zobaczyłam piękne, charakterystyczne dla tego okresu krużganki. Wsparte były na wąskich, bogato zdobionych kolumnach.
Chłopiec patrzył na mnie i wtedy zorientowałam się, że mam na sobie ubrania, których on nigdy nie widział. Sześciolatek otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale w tym momencie z dworu dobiegł głos:
-Zygmuncie, chodź tu w tej chwili, chyba nie chcesz się spóźnić?
- Już idę - odkrzyknął chłopiec i pociągnął mnie w stronę zamku - Chodź!
Spojrzałam na niego z zakłopotaniem, ale dałam mu zaprowadzić się do budynku. Gdy dotarliśmy do drzwi, służąca spojrzała na mnie i odezwała się:
- To twoja nowa koleżanka? - widziałam, że przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy.
- Tak - twardo powiedział chłopiec - i idzie ze mną. Tatuś na pewno się zgodzi.
Kobieta spoglądała to na mnie, to na niego, po czym westchnęła i kiwnęła głową. Malec poprowadził mnie w głąb budowli. Idąc rozglądałam się, podziwiając renesansowy wystrój, bardzo rzucający się w oczy. Arrasy, którymi zostały wyłożone komnaty, mieniły się w słońcu. Weszliśmy do jednej z sal, a w niej czekały już na nas krawcowe.
Zaczęły dopasowywać mi stroje: ubrano mnie w długą, aksamitną suknię w kolorze czerwono-niebieskim. Jedna z kobiet upięła moje włosy w wysoki kok. Gdy byliśmy już gotowi, wyszliśmy z zamku.
Przed nim stała kareta. Z zakłopotaniem spoglądałam w jej stronę, ale Zygmunt powiedział tylko:
- Wsiadaj, przecież nic ci się nie stanie - po czym wsiadł do karety a ja zrobiłam to samo.
Chwilę jechaliśmy przez miasto. Prze okno widziałam budowę Kaplicy Zygmuntowskiej i uwijających się przy niej robotników. Ludzie zmierzali w stronę rynku w Krakowie, gdzie i my jechaliśmy. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jedziemy na Hołd Pruski!
Gdy dojechaliśmy na Rynek Główny, wysiedliśmy z karety, a służąca poprowadziła nas do pierwszego rzędu.
Parę minut później rozpoczęła się uroczystość. Najpierw pojawił się król Zygmunt Stary i usiadł na tronie, po nim przyszedł były mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht Hohenzollern. Wtedy jedna z obecnych osób podała umowę królowi, który złożył pod nią swój podpis, to samo zrobił książę Prus. W tłumie podniósł się okrzyk, wiec nie dosłyszałam, co mówi władca, a gdy tłum ucichł usłyszałam głos Albrechta:
- Przyrzekam - powiedział.
Wtedy Zygmunt Stary podał mu sztandar z herbem Prus, które od teraz będą nazywane Prusami Książęcymi. Spojrzałam na zegarek, nie zdjęłam go, żeby wiedzieć, która jest godzina. Okazało się, że do końca lekcji zostało dziesięć minut! Spanikowana szturchnęłam chłopca stojącego obok mnie.
- Zygmuncie, muszę już wracać - powiedziałam cicho.
- Już? - powiedział sześciolatek zawiedzionym głosem.- Chciałem się jeszcze z tobą pobawić.
- Niestety, muszę już wracać - powiedziałam smutno. - Gdyby ktoś o mnie pytał, powiedz, że poszłam do domu, dobrze? A teraz do widzenia, Zygmuncie.
-Dobrze i do widzenia - odpowiedział smutno chłopiec i pomachał mi ręką na pożegnanie.
**********
Budzę się w klasie od matematyki w chwili, gdy dzwoni dzwonek.
Chyba pani nie zauważyła, że spałam? Postanawiam na razie nie opowiadać nikomu o moim śnie, przecież i tak nikt by mi nie uwierzył. /KONIEC/
------------------------------------------------
Autorka: Patrycja Kowalska, klasa 8a
Rok szkolny 2023/2024
-------------------------------------------------
Opowiadanie ukazało się w gazecie szkolnej SĘK 1/2024. Zostało przekazane przez p. Katarzynę Gaczyńską, nauczycielkę historii