Przejdź do głównej zawartości

Opowiadanie o losach mojej rodziny / Anastasiia Kovalska

 

O II wojnie światowej wiem od bliskich i z podręczników historii.

Moja babcia Galia urodziła się w Kijowie po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (II wojnie światowej) i dlatego nie mogła widzieć wszystkiego, co naziści zrobili na naszej ziemi, ale jej matka Walia (moja prababcia) i jej babcia Stiesza (moja praprababcia) wszystko to przeżyły.

Naziści od dawna przygotowywali się do ataku na Związek Radziecki. Po tym, jak naziści podbili całą Europę, zainspirowało ich, że nikt nie stawia im oporu i mogli bezkarnie podbijać inne kraje, miasta i wsie.

Przed inwazją na terytorium Związku Radzieckiego wielokrotnie organizowali prowokacje na naszej granicy. Strzelali, wysyłali sabotażystów itp. Ale początkowo nie chcieliśmy wojny na pełną skalę.

Ale latem 1941 roku, w nocy, niczym złodzieje, o czwartej nad ranem, kiedy w swoich domach spali spokojni ludzie, faszyści zaczęli bombardować Kijów, stolicę Ukrainy i inne miasta oraz zaczęli najeżdżać nasze terytorium. Panował chaos: niektórzy udali się do wojskowych urzędów rejestracyjnych i poborowych, inni zebrali swoje rzeczy i dzieci i przygotowali się do ewakuacji w głąb ZSRR.

Moja prababcia Walia wraz z matką i innymi krewnymi dużej rodziny mojej praprababci Stieszy zdecydowała się zostać w Kijowie, ponieważ nie mieli krewnych w innych miastach i mieszkali we własnych małych domkach z ogrodem, który mógł nakarmić je w dowolnym momencie.

Wszyscy mieszkali niedaleko Babiego Jaru, gdzie zimą mieszkańcy całej okolicy lubili jeździć na sankach. I nawet nie zdawali sobie sprawy, że ten Jar wkrótce zamieni się w piekło!!! Kiedy faszyści wkroczyli do Kijowa i zaczęli łapać Żydów i komunistów lub tych, którzy ich zdaniem byli do nich podobni. To właśnie w tym Babim Jarze zaczęli strzelać do cywilów, którzy nie zrobili im nic złego. Naziści łapali wszystkich idących ulicą i wysyłali ich do Babiego Jaru. Moja praprababcia wracała w tym czasie do domu i całą drogę szła i żegnała się z modlitwą na ustach, a hitlerowcy jej nie dotknęli.

W wyniku donosu, kuzyn mojej prababci Walii, Lubasza, został aresztowany przez hitlerowców. Praprababcia Stiesza, jako komunistka, została schwytana i rozstrzelana w Babim Jarze wraz z innymi ludźmi. A miała zaledwie 21 lat i półtoramiesięczną córeczkę, którą ukrywano przed nazistami, bo rozstrzeliwali każdego, kto im się nie podobał. Niemcy ustawiali ludzi w Babim Jarze w rzędach na skraju urwiska i strzelali w ich kierunku. Umarli, padając, wciągali wraz z sobą do dołu żywych, których następnie rozstrzeliwano z pistoletu i zasypywano ziemią. Pod zmarłymi znajdowali się także ranni, których chowano razem ze zmarłymi. W nocy z Babiego Jaru słychać było jęki, płacz i pomruki. Od dźwięków jeżyły się włosy.

Prababcia Walia nie została zastrzelona, ale została wysłana do Niemiec do pracy wraz z innymi kobietami, mimo że miała zaledwie 15 lat. Przewożono ich bydlęcymi wagonami. Karmili ich jakimś kleikiem. Kiedy przywieziono je do Niemiec, starsze kobiety zabrano do pracy w fabrykach w Niemczech, a ludzi takich jak moja prababcia Walia i starsze kobiety wystawiano jak bydło na targu. Przyszli Niemcy, którzy zajmowali się rolnictwem i jak dawniej niewolników, wybierali robotników do pomocy. Na takich bazarach wystawiano nie tylko ludzi radzieckich, ale także Polaków. Robotników zatrudniano pod warunkiem zapewnienia im pożywienia i ubrania. Jeśli pracownik skarżył się, że jest źle odżywiony, taki właściciel  już nie przyjmował więźniów do pomocy.

Jedną z niemieckich chłopów wybrał moją prababcię Walię, która miała zaledwie 15 lat. Było mu jej żal. Jego matka, widząc moją prababcię na swoim podwórku, rozpłakała się, że jej syn przywiózł z targu takiego „robotnika”. Od tego momentu zaczęło się nowe życie mojej prababci u właścicieli. Nie została wyrzucona na pole z innymi robotnikami. Pomagała matce właściciela: innym robotnikom nosiła żywność na pole, pomagała w domu. Nie była przeciążona pracą, ale całym sercem pragnęła wrócić do domu, do ojczyzny, do rodziny. A kiedy wojska radzieckie zaczęły się wyzwalać, bez wahania wróciła do domu!!! Wróciła, aby pomóc przywrócić rodzinny Kijów z ruin.

Pradziadek Witja na początku wojny przebywał w sierocińcu. Miał 7 lat. Ich sierociniec znajdował się w Moskwie. Cały sierociniec został ewakuowany. Kiedy wieziono ich pociągiem z Moskwy, pociąg został zbombardowany, a on wraz z innymi dziećmi zmuszony był błąkać się po polach, jeść trawę i inne rośliny, jeść to, co zostało w ziemi, aby nie umrzeć. Błąkali się, aż zostali odnalezieni i wysłani na tyły.


Siostra mojej praprababci Stieszy, Ewdokia, ponieważ była nauczycielką i komunistką, została zesłana do obozu koncentracyjnego w Darnicy. Tak naprawdę nie chciała pamiętać czasu, kiedy była prześladowana. Miała tę traumę do końca życia.

------------------------------------------
Autorka: Anastasiia Kovalska, klasa 8a
Rok szkolny 2023/2024
------------------------------------------
Opowiadanie zostało napisane jako praca domowa z historii. Opowiadanie przekazała do publikacji p. Katarzyna Gaczyńska, nauczycielka historii