Tego dnia Iza obudziła się bardzo wcześnie. Promienie słoneczne wypełniały jej pokój, a w kuchni na dole babcia z dziadkiem wesoło rozmawiali. Szybko się ubrała i pobiegła na śniadanie. Dziadkowie ucieszyli się na jej widok i uściskali wnusię. Świeże bułeczki z serkiem i gorąco kakao - taki zestaw Iza lubiła najbardziej. Dziadek postanowił, że pójdą razem na grzyby. Do lasu były 2 kilometry. Szli drogą wzdłuż rzeczki i zachwycali się widokami. A las mienił się kolorami. Z daleka żółciły się korony brzóz, a ich białe pnie kontrastowały z ciemną ścianą sosnowego zagajnika. Tu zielone i brązowe plamy, tam czerwone i pomarańczowe, a może rude. - Jak tu pięknie! - powiedziała babcia. - Ile tu liści! I tak szeleszczą pod nogami. I pachną. - Iza biegała wokół drzew. Dziadek zatrzymał się, popatrzył i powiedział: - dobra dziewczyny, przyszliśmy na grzyby, to zaczynamy pracę. I już za chwilę nachylił się i włożył do koszyka pierws...
Blog o książkach i twórczości literackiej uczniów Szkoły Podstawowej w Sękocinie