Nareszcie jest sobota i wszyscy są w domu. Razem z rodzicami i babcią wybrałem się do lasu. Wsiedliśmy do samochodu, a ja od razu zasnąłem. Obudziło mnie gwałtowne hamowanie. Na drogę wtargnęły dziki, dwa dorosłe i kilka warchlaków. tata zdążył zatrzymać samochód i na szczęście zwierzętom nic się nie stało. Dalej jechaliśmy już bardzo wolno. W lesie zaczęliśmy zbierać grzyby. W gąszczu zobaczyłem gawrę, w której był niedźwiedź, więc szybko odeszliśmy z tego miejsca. Potem znaleźliśmy kilka jarzębin oblepionych czerwonymi owocami. Wtedy tata powiedział: - Może zrobimy korale dla mamy? - Nie możemy. To pokarm dla ptaków. Później zauważyliśmy norę borsuka. Nagle przewróciłem się. Obok mnie rósł dorodny podgrzybek. Spojrzałem w górę. Ponad koronami drzew leciał orzeł bielik, który miał w szponach zająca. A brzoza miała ślad od uderzenia pioruna. Potem poszliśmy na ryby. Złowiłem dużego suma. Wtedy rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy go. Był przepyszny! Gdy wróciliśmy do domu, zobaczyłem...
Blog o książkach i twórczości literackiej uczniów Szkoły Podstawowej w Sękocinie