To był słoneczny i ciepły dzień. Czesia od rana miała dobry humor. Z uśmiechem powitała rodziców. Pogłaskała kotka. Potem zjadła bez marudzenia śniadanie. I wtedy zadzwonił telefon. To był Bruno. Chłopiec zaproponował Czesi spacer po lesie. Spotkali się przed domem Czesi i ruszyli do pobliskiego lasu. Znali go bardzo dobrze. Tu bawili się w podchody, tu jeździli na rowerach, tu urządzali wyścigi. Ale tego dnia słońce tak pięknie oświetlało korony drzew, że Czesia i Bruno wciąż patrzyli w górę. I wtedy zobaczyli gniazdo, a w nim dużego ptaka. Zmrużyli oczy, bo tańczące promienie słońca utrudniały obserwację. To było siedlisko bociana czarnego! Ukryli się za pniem dębu i patrzyli. W gnieździe siedział dorosły ptak i 3 pisklęta. Za chwilę przyleciał drugi ptak z pożywieniem dla rodziny. Po obfitym posiłku bociany odpoczywały. Czesia i Bruno poszli do szałasu. To ich baza. Posiedzieli, porozmawiali. Wracali już do domu, gdy zobaczyli małego bocianka. Chodził po lesie i tak śmiesznie podska...
Blog o książkach i twórczości literackiej uczniów Szkoły Podstawowej w Sękocinie